Lawenda jest niezwykle
urokliwa, toteż jej ponowne pojawienie się na blogu uważam za w pełni
uzasadnione. Jak już wcześniej było wspomniane świetnie sprawdza się w roli pogromcy
moli i daje piękny zapach w szafie.
Jej obecność na balkonie
jest u mnie obowiązkowa. Piękny zapach, cudowny wygląd, a do tego roślina ta
nie jest zbyt wymagająca w uprawie. Należy jednak pamiętać o jej regularnym przycinaniu,
co wzmacnia ją i powoduje jej gęstnienie.
Pięknie Ci rośnie na balkonie, a przecież woli większe przestrzenie. Miłego dnia.
OdpowiedzUsuńNie ma wyjścia :)
UsuńUściski Krysiu.
Niedawno skusiłam się na następne 5 sztuk tej rośliny :) Jest cudna i dokupiłam 2 niebieskie ażurowe osłonki - wygląda bajecznie! Muszę zrobić zdjęcia i wstawić na blog, ale pogoda do zdjęć na razie nie zachęca ;))) Planuję też przerobienie ogródka pod tarasem i właśnie tam wsadzę na jesieni tą lawendę - na razie zagościła w osłonkach i w podłużnej skrzynce, a jedna mała sadzoneczka rośnie z nasionka, które wykiełkowało na wiosnę :) Widziałam u kogoś w ogórku takie wielkie kępy, dosłownie metrowej średnicy i zastanawiam się co to za odmiana???
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny u mnie :)
Masz rację to cudowna roślina, kiedyś jej nie doceniałam, ale teraz nie mogę się bez niej obejść. Też muszę jeszcze zasilić swoją plantację nowymi okazami.
UsuńCzekam na zdjęcia na blogu, bo z chęcią podglądnę każdą lawendową propozycję.
Uściski serdeczne.
Właśnie przypomniałam sobie o tych zdjęciach, a tu tymczasem słońce zaszło na tarasie i już ich chyba dzisiaj nie zrobię :(
UsuńTak to jest :)
UsuńMoże następnym razem.
Pozdrawiam gorąco.
Bardzo ładnie Ci rośnie ta lawenda na balkonie :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam gorąco.
UsuńUwielbiam lawendę, zarówno za kwiaty jak i ich zapach. Buziaki :-)
OdpowiedzUsuńO tak, ja też ją uwielbiam :)
UsuńUściski Aniu.
Taka piękna wyrosła Ci z nasionek? Jeśli tak to gratuluję :-)
OdpowiedzUsuńNiestety, ale nie z nasionek :) To sadzonki, z nasionek jest bardzo ciężko wyhodować. Próbowałam, ale niewiele z tego wyszło.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
W zeszłym roku miałam dwa krzaczki, w tym z racji przygotowań do ślubu mocno zaniedbałam balkon. Ale jeszcze nic straconego :) Będziesz ją suszyła?
OdpowiedzUsuńMoże jeszcze twój balkon odżyje :)
UsuńJa suszę obowiązkowo :)
Uściski.
Jaka śliczna lawenda. Też ją uwielbiam!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam kochana:)
Z racji nazwy twojego bloga to nie masz chyba wyjścia z tą lawendową sympatią :) ale masz racę jest cudowna.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Lawendę uwielbiam za wszystko, wygląd, zapach, możliwości wykorzystania. Ślicznie u Ciebie rośnie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i potwierdzam jest świetna do wszystkiego :)
UsuńUściski.
Po Twoim poprzednim wpisie wycięłam swoją w pień ;). Zawiesiłam nie tylko w szafie ale i jako dekorację w pokoju. Pachnie przepięknie. Mam wrażanie, ze bardziej niż świeża :). I znów się z Tobą zgodzę - ta wycięta, rośnie ze zdwojoną siłą :).
OdpowiedzUsuńTrochę mi się przykro zrobiło, że przeze nie twoja lawenda poszła pod nóż :) ale skoro pachnie to już mi lepiej :) jej zapach faktycznie jest piękny i może faktycznie silniejszy niż tej świeżej.
UsuńUściski serdeczne.